Martwa natura z balonikiem
Zamiast powrotu wspomnień
w czasie umierania
zamawiam sobie powrót
pogubionych rzeczy.
Oknami, drzwiami parasole,
walizka, rękawiczki, płaszcz
zebym mogła powiedzieć:
Na co mi to wszystko.
Agrafki, grzebień ten i tamten
róża z bibuły sznurek, nóż,
żebym mogła powiedzieć:
Niczego mi nie zal.
Gdziekowiek jesteś, kluczu,
staraj się przybyć w porę,
zebym mogła poiwiedzieć:
Rdza, mój drogi, rdza.
Spadnie chmura zaświadczeń
Przepustek i ankiet,
żebym mogła powiedzieć:
Słoneczko zachodzi.
Zegarku, wypłyń z rzeki,
pozwól się wziąć do ręki,
żebym mogła powiedzicę:
Udajesz godzinę.
Znajdzie się też balonik
porwany przez wiatr,
żebym mogła powiedzieć:
Tutaj nie ma dzieci.
Odfruń w otrarte kno,
odfruń w szeroki świat,
niech ktoś zawoła: O!
żebym zapłakać mogła.
Zamiast powrotu wspomnień
w czasie umierania
zamawiam sobie powrót
pogubionych rzeczy.
Oknami, drzwiami parasole,
walizka, rękawiczki, płaszcz
zebym mogła powiedzieć:
Na co mi to wszystko.
Agrafki, grzebień ten i tamten
róża z bibuły sznurek, nóż,
żebym mogła powiedzieć:
Niczego mi nie zal.
Gdziekowiek jesteś, kluczu,
staraj się przybyć w porę,
zebym mogła poiwiedzieć:
Rdza, mój drogi, rdza.
Spadnie chmura zaświadczeń
Przepustek i ankiet,
żebym mogła powiedzieć:
Słoneczko zachodzi.
Zegarku, wypłyń z rzeki,
pozwól się wziąć do ręki,
żebym mogła powiedzicę:
Udajesz godzinę.
Znajdzie się też balonik
porwany przez wiatr,
żebym mogła powiedzieć:
Tutaj nie ma dzieci.
Odfruń w otrarte kno,
odfruń w szeroki świat,
niech ktoś zawoła: O!
żebym zapłakać mogła.
No comments:
Post a Comment